ubrana w migocące cekiny stoję w kolejce po kolejną butelkę szampana
na szyi woń wczorajszych zalotów obijających się o kryształową podłogę
a nieskrępowane wargi subtelnie milczą
kiedy podświadomość zasypia zaciągam się chaotycznie z Twojej czarnej tabakiery wyrafinowanym występkiem
rozchichotana popadam w obłęd gubiąc gdzieś po drodze nieposkromione zmysły
niegdyś stopnieją śniegi
1 komentarz:
znajomość niczym akcja powieści, wznosi się i opada.
Prześlij komentarz