29 stycznia 2013
26 stycznia 2013
25 stycznia 2013
24 stycznia 2013
23 stycznia 2013
22 stycznia 2013
19 stycznia 2013
17 stycznia 2013
15 stycznia 2013
7 stycznia 2013
5 stycznia 2013
3 stycznia 2013
Odpowiadam
Wywiad z Joanną Ludwisiak –
studentką psychologii, której pasją jest fotografia.
6.
grudnia w łódzkiej Cafe Verte odbyła się pierwsza wystawa jej
zdjęć pod tytułem „Wstyd”.
A.S.: Czym jest dla Ciebie
fotografia?
J.L.: Fotografia jest dla mnie
najlepszym sposobem na urzeczywistnienie tego, co we mnie tkwi, a
czego nie potrafię wyrazić za pomocą słów. Ostatnio też
zauważyłam, że moja mała fotografia przybrała formę pamiętnika.
A.S.: Skąd wzięła się u
Ciebie taka pasja? Ktoś ją w Tobie zaszczepił?
J.L.: Pierwszy aparat analogowy
dostałam od wujka. To on, po moim dziadku kontynuował
fotografowanie. Teraz robię to ja, jako jedyna z mojej całej
rodziny. Poza tym doszłam do wniosku, że skoro nie umiem dobrze
rysować, a sklejanie słów nie sprawia mi wystarczającej
satysfakcji - sięgnęłam po fotografię. I tak zaczął się mój
romans z tą wyrafinowaną sztuką.
A.S.: Co jest Twoim
fotograficznym przedmiotem zainteresowania?
J.L.: Człowiek. Jego różnorodny
repertuar zachowań pełny w gamę skomplikowanych emocji. Podchodzę
do Niego z różnych stron. Bacznie obserwuję. Staram się uchwycić
to, co jest głęboko ukryte, schowane. Niedostępne na pierwszy rzut
oka.
A.S.: Skąd wziął się
pomysł wernisażu?
J.L.: Pewnego dnia dostałam
wiadomość na jednym z portali, na którym co jakiś czas
uaktualniam swoje prace. Była to propozycja wernisażu w jednej z
łódzkich kawiarni,
a dokładnie w Cafe Verte na Piotrkowskiej. Na początku nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Że ja? Że wernisaż? Co ja tam miałabym niby pokazać? Jednak po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to chyba najwyższy czas, aby pokazać się z tej drugiej, tym razem namacalnej, materialnej, nie tylko tej internetowej strony.
a dokładnie w Cafe Verte na Piotrkowskiej. Na początku nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Że ja? Że wernisaż? Co ja tam miałabym niby pokazać? Jednak po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to chyba najwyższy czas, aby pokazać się z tej drugiej, tym razem namacalnej, materialnej, nie tylko tej internetowej strony.
A.S.: Jak wyglądały
przygotowania do wernisażu?
J.L.: Przygotowania były bardzo
żmudne, ale i ciekawe. Ciekawe, bo dowiedziałam się mnóstwo
rzeczy, poznałam wielu inspirujących ludzi i nauczyłam się przy
tym niejednej fotograficznej sztuczki.
Na początek wybór wstydliwych
zdjęć. Nie było to proste, ale w końcu udało mi się złożyć w
całość tę foto-definicję wstydu. Później projekt plakatu,
który wykonał dla mnie Krystian Berlak. I drukarnie, które robiły
kwaśne miny na widok „niewyraźnych” literek na plakacie. Jednak
daliśmy radę. W międzyczasie zaproszenia na wernisaż. Dzień
przed wernisażem odebrałam passe-partout (arkusz kartonu, na który
nakleja się ilustrację w celu ochrony jej brzegów i skupieniu
uwagi obserwatora na obrazie – przyp. A.S.). Tego samego dnia
zdjęcia były gotowe do powieszenia, dzięki niezastąpionej pomocy
technicznej, która była przy mnie przez ten cały przed-wernisażowy
wieczór.
A.S.: Czy i jak wiążesz
swoją przyszłość z fotografią? Jak się ma do tego psychologia?
J.L.: W fotografii i w
psychologii głównym tematem jest Człowiek. Psychologię już
studiuję, poznaję krok po kroku, a jeśli chodzi o fotografię, to
mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się spełnić moje
kolejne marzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)