3 stycznia 2013

Odpowiadam

Wywiad z Joanną Ludwisiak – studentką psychologii, której pasją jest fotografia.
6. grudnia w łódzkiej Cafe Verte odbyła się pierwsza wystawa jej zdjęć pod tytułem „Wstyd”.


A.S.: Czym jest dla Ciebie fotografia?
J.L.: Fotografia jest dla mnie najlepszym sposobem na urzeczywistnienie tego, co we mnie tkwi, a czego nie potrafię wyrazić za pomocą słów. Ostatnio też zauważyłam, że moja mała fotografia przybrała formę pamiętnika.


A.S.: Skąd wzięła się u Ciebie taka pasja? Ktoś ją w Tobie zaszczepił?
J.L.: Pierwszy aparat analogowy dostałam od wujka. To on, po moim dziadku kontynuował fotografowanie. Teraz robię to ja, jako jedyna z mojej całej rodziny. Poza tym doszłam do wniosku, że skoro nie umiem dobrze rysować, a sklejanie słów nie sprawia mi wystarczającej satysfakcji - sięgnęłam po fotografię. I tak zaczął się mój romans z tą wyrafinowaną sztuką.


A.S.: Co jest Twoim fotograficznym przedmiotem zainteresowania?
J.L.: Człowiek. Jego różnorodny repertuar zachowań pełny w gamę skomplikowanych emocji. Podchodzę do Niego z różnych stron. Bacznie obserwuję. Staram się uchwycić to, co jest głęboko ukryte, schowane. Niedostępne na pierwszy rzut oka.


A.S.: Skąd wziął się pomysł wernisażu?
J.L.: Pewnego dnia dostałam wiadomość na jednym z portali, na którym co jakiś czas uaktualniam swoje prace. Była to propozycja wernisażu w jednej z łódzkich kawiarni,
a dokładnie w Cafe Verte na Piotrkowskiej. Na początku nie wiedziałam, czy to dobry pomysł. Że ja? Że wernisaż? Co ja tam miałabym niby pokazać? Jednak po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to chyba najwyższy czas, aby pokazać się z tej drugiej, tym razem namacalnej, materialnej, nie tylko tej internetowej strony.


A.S.: Jak wyglądały przygotowania do wernisażu?
J.L.: Przygotowania były bardzo żmudne, ale i ciekawe. Ciekawe, bo dowiedziałam się mnóstwo rzeczy, poznałam wielu inspirujących ludzi i nauczyłam się przy tym niejednej fotograficznej sztuczki.
Na początek wybór wstydliwych zdjęć. Nie było to proste, ale w końcu udało mi się złożyć w całość tę foto-definicję wstydu. Później projekt plakatu, który wykonał dla mnie Krystian Berlak. I drukarnie, które robiły kwaśne miny na widok „niewyraźnych” literek na plakacie. Jednak daliśmy radę. W międzyczasie zaproszenia na wernisaż. Dzień przed wernisażem odebrałam passe-partout (arkusz kartonu, na który nakleja się ilustrację w celu ochrony jej brzegów i skupieniu uwagi obserwatora na obrazie – przyp. A.S.). Tego samego dnia zdjęcia były gotowe do powieszenia, dzięki niezastąpionej pomocy technicznej, która była przy mnie przez ten cały przed-wernisażowy wieczór.


A.S.: Czy i jak wiążesz swoją przyszłość z fotografią? Jak się ma do tego psychologia?
J.L.: W fotografii i w psychologii głównym tematem jest Człowiek. Psychologię już studiuję, poznaję krok po kroku, a jeśli chodzi o fotografię, to mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się spełnić moje kolejne marzenie.

Tak, wiem. Zawsze tutaj tylko obrazy, a dzisiaj słowa. Będzie ich jeszcze więcej, ale i o obrazkach nie zapominam. Koleżanka, która studiuje dziennikarstwo poprosiła mnie o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. Pomyślałam, że mogę się z nimi podzielić, ponieważ są o fotografii.